28-10-2013, 04:15
OPIS PRODUKTU:
Pojemność: 45 L
Ilość kieszeni: 6
Ilość komór: 1
Typ: wspinaczka, L&F, treking
Materiał: Nylon Duralite
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
28-10-2013, 04:22
Wstęp
Niniejsza ocena dokonana została na podstawie jednego egzemplarza. Test może dawać orientację nt. jego wad i zalet, próba ta jest jednak niereprezentatywna. Moja pozytywna lub negatywna ocena nie oznacza, że podobną opinię wygłoszą wszyscy. Pamiętajcie też, że Sołtys znany jest z bezlitosnego traktowania swojego sprzętu. Traktujcie poniższy test raczej jako subiektywną opinię, a nie wyrocznię.
Przebieg testu
Plecak otrzymałem do testu w październiku 2012 r., na okres 12 miesięcy. Przez rok używałem Tawoche jako plecaka turystycznego, na kilkudniowe wypady górskie (jesień i zima), a także podczas pieszej wędrówki przez Europę, z Warszawy do zachodniej Hiszpanii. Łączny czas użytkowania wyniósł około 150 dni, z czego 115 dni nieprzerwanie. Sporadycznie służył mi on także jako plecak miejski.
Konstrukcja
Tawoche to plecak wspinaczkowy/turystyczny/narciarski, o pojemności 35 litrów, z odpinaną klapą. Należy do serii \'Light&Fast\' i materiały w nim użyte rzeczywiście są lekkie. Ma smukły kształt typowy dla plecaków wspinaczkowych. Na zewnątrz posiada dwie pętle na narty oraz dwa gumowe uchwyty na czekany. Ma 6 kieszeni: 2 w klapie (wewnętrzna i zewnętrzna), 2 w komorze głównej (mała na portfel i inne drobiazgi oraz duża, płaska, na camelbaga) i dwie kieszenie boczne. Dostęp do komory mamy od góry lub poniżej lewego ramienia, przez boczny zamek. Boczne taśmy umożliwiają przymocowanie maty bądź namiotu.
System nośny to przede wszystkim lekki pas biodrowy z pianki (demontowalny) oraz aluminiowy stelaż o nietypowym kształcie, przypominającym pętlę lub literę \'omega\'. Wolne końce szyny biegną równolegle i łączą się na wysokości ramion w rodzaj podkowy. U dołu wprowadzane są w kieszenie wewnątrz plecaka. Dodatkowo plecy wzmacnia pianka.
Klapa ma półkulisty kształt, typowy dla plecaków wspinaczkowych. Z zewnątrz posiada większą kieszeń, zamykaną na zamek, wewnątrz mniejszą, z siatki. Mocowana jest do plecaka dwiema klamrami oraz aluminiowym haczykiem. Podobny zaczep, w kształcie haka, służy jako klamra od frontu.
Całości dopełnia wewnętrzny komin z cienkiego, nylonowego materiału.
Pod klapą znajduje się taśma z przesuwanymi klamrami, będąca zamknięciem i uchwytem na linę w jednym. Pozwala ona na ściśnięcie ładunku, służy też do mocowania liny. Klapę można zdemontować i i zamknąć plecak poprzez zrolowanie komina i ściśnięcie taśmą, ale oszczędność wagi po takim zabiegu jest mała: http://himountain.pl/uploads/mateusz/taw...G_7688.JPG
Od frontu plecaka mamy dwa gumowe ekspandery oraz 2 gumki, służące do mocowania czekanów. Dodatkowo poniżej, chowane do małych kieszeni, znajdują się 2 pętle do nart:http://www.himountain.pl/jak-zalozyc-narty-i-czekan-na-plecak-tawoche-%28tasmo-i-klamrologia%29
Materiały
Zasadniczy materiał plecaka to nylonowy Duralite. Plecak zdobi co prawda dumna metka \'Cordura Brand Fabric\' , nie oznacza to jednak, że dostajemy wyrób z tego materiału. Wzmocnione Cordurą jest tylko dno.
Klamry to produkt koreańskiego Woojin Plastic.
Zamki błyskawiczne to prawdopodobnie YKK, ale logo producenta posiadają tylko dwa, wewnątrz klapy i w małej kieszonce w komorze głównej.
Po roku użytkowania plecaka przychodzi czas na podsumowanie. Zatem... Panie i Panowie... jedziemy z koksem.
Jakość materiałów
Tawoche jest wyraźnie lżejszy od podobnych modeli wykonanych z Cordury. Różnica jest wyraźna, rzędu pół kilograma lub więcej. Zasadniczy materiał budzi przy tym zaufanie, to lekki, ale solidny w dotyku ripstop. Dobrym pomysłem jest za to dno wykonane z Cordury, gdyż ta część narażona jest na największe ścieranie. Podczas rocznej eksploatacji obserwuję jedynie niewielkie zmechacenie dna, materiał wierzchni, mimo brutalnego czasami traktowania, nie ma oznak zużycia. Zdarzyło mi się upaść i przejechać po skale spakowanym plecakiem. Ja przez chwilę \'składałem\' się do kupy, na nim nie zrobiło to żadnego wrażenia.
Komfort noszenia i system nośny
Plecak nosiłem z obciążeniem od 5 do 15 kg. W górach zazwyczaj był w nim podstawowy sprzęt biwakowy, ubrania, jedzenie, paliwo oraz aparat. W drodze przez Europę dźwigałem także lekki komputer oraz drobiazgi przydatne w długiej drodze.
Pierwsze tygodnie użytkowania były bardzo optymistyczne. Podczas zimowych wypadów w Beskidy, z ciężarem rzędu 8-9 kg, prawie nie czułem ciężaru bagażu. Plecak na lekko jest stabilny, można w nim dość wygodnie biegać. Po wyruszeniu do Santiago szybko okazało się, że 10 kg to graniczna waga, powyżej której pas biodrowy przestaje spełniać swoje zadanie. Sam pas to kilkumilimetrowa pianka obszyta materiałem, z dużymi otworami po obu stronach, dla zmniejszenia wagi. Taka konstrukcja pozwala zaoszczędzić kilkadziesiąt gramów, ale powoduje, że pod obciążeniem pas wyginał się. W efekcie plecak przestawał opierać się na biodrach, zjeżdżał hm... ciut niżej, a ciężar bagażu lądował na barkach. Z upływem czasu problem powiększał się.
Konstrukcja pasa biodrowego: http://tnij.org/tawoche_him_2/
Ciężar ponad 9-10 kg wygina pas biodrowy. Konieczne jest usztywnienie go, najlepiej wkładką z twardszego tworzywa sztucznego.
Dodatkowo w miejscu połączenia z plecami, pas przeciera się wyraźnie: http://tnij.org/biodrowyjpg
Paski barkowe są lekko wyprofilowane i wyłożone sztywną pianką, podobnie jak plecy. Ten element mógłby być bardziej komfortowy. Bardziej miękka i grubsza wyściółka od spodu byłaby mile widziana, ALE gdyby pas biodrowy był sztywniejszy, paski barkowe nie wymagałyby poprawek. Spisywały się dobrze i po 150 dniach w boju nie widać po nich zużycia.
Pianka i stelaż usztywniające plecy również nieźle spełniły swoją rolę, choć co kilkanaście dni musiałem wyciągać i \'doginać\' aluminiową szynę do kształtu pleców. Płaskownik, z którego była zrobiona, powinien być ciut masywniejszy i twardszy tak, by nie wyginał się sam podczas marszu.
Po roku używania pianka w odcinku krzyżowym jest nieco spłaszczona.
Rzeczą której się nie spodziewałem, był problem z końcówkami stelaża: przecierają materiał dna. I to w takim miejscu, które nie zostało wzmocnione grubszym materiałem. Przetarcia pojawiły się w drodze do Santiago i powiększały się szybko. Zużycie materiału udało się zatrzymać poprzez oklejenie końców aluminiowej szyny szarą taśmą. Bez tego jej końcówki szybko ujrzałyby światło dzienne i zaczęły drapać mnie po tyłku: http://tnij.org/stelazjpg
Dostęp do wnętrza
Konstrukcja Tawoche jest szczupła, dostęp do wnętrza jest więc problemem w takiej konstrukcji. Producent rozwiązał go nieźle, choć nie optymalnie.
Haczyk spinający klapę pozwala na szybkie otwarcie i zamknięcie. Jest wygodniejszy niż zwykła klamra i mniej podatny na pęknięcia. Plecak ma jednak niedużą średnicę i wyciąganie czegoś z dna podczas wędrówki, wymagało zazwyczaj wywalenia połowy wyposażenia na zewnątrz. Oczywistym pomysłem był więc boczny suwak, wszyty poniżej lewego ramienia. Niestety, to jeden z najmniej przemyślanych elementów plecaka. Jest on drobny i sprawia wrażenie delikatnego, przez co bałem się za każdym razem, zamykając spakowany plecak. Awaria tego elementu byłaby poważna w skutkach i na miejscu wytwórcy postarałbym się o zamontowanie naprawdę mocnego zamka. Ten który jest obecnie, tylko czeka, aby trzasnąć, co pokazał przykład klapy (patrz niżej).
Kompletnie bezsensowne jest też zakrycie 1/3 suwaka za pomocą bocznej kieszonki. Dwie przegródki po bokach to niezły pomysł, tylko co z tego, jeśli jedna z nich praktycznie likwiduje funkcjonalność zamka? Efekt? Przez boczny suwak dawałem rade wyciągnąć tylko drobne przedmioty, wyciągnięcie np. śpiwora wymagało tak czy inaczej rozpakowania połowy ładunku. Rozwiązanie? Widzę przynajmniej dwa:
1. Zlikwidować boczne kieszonki i przedłużyć boczny zamek.
2. Wszyć zamek od frontu plecaka (przykładem mój stary Treksport Tibet XT, opisany na NGT).
W obu przypadkach konieczne jest jego wzmocnienie, aby ograniczyć ryzyko rozerwania.
Same kieszonki boczne są umiejscowione tak, że bez wyłamywania nadgarstków trudno do nich sięgnąć bez zdejmowania plecaka.
Na koniec, jeśli Tawoche ma być plecakiem wspinaczkowym, brakowało mi zdecydowanie szpejarek. Kieszeń wierzchnią na raki, w plecaku \'light&fast\', można sobie darować, dwie pętelki na pasie biodrowym nic jednak nie ważą, a są wielką pomocą w ścianie.
Jakość szycia
Z początku wszystkie szwy plecaka sprawowały się dobrze. Po 5 miesiącach dwa z nich zaczęły się pruć. Było to obszycie klapy: http://tiny.pl/h87vb i komin: http://tiny.pl/h87vz
Oba na szczęście mało istotne.
W trakcie wędrówki do Santiago, podczas troczenia karimaty, pękł dużo ważniejszy szew, biegnący od frontu i mocujący jeden z bocznych pasków (użyłem wtedy małej siły!). Od tamtej pory ostrożnie mocowałem matę. Niestety, choć są to miejscowe uszkodzenia, jakość szycia w plecaku przestała budzić moje zaufanie. To kolejny szczegół, na który producent powinien zwrócić w przyszłości uwagę.
Klapa i jej kieszenie
Kształt klapy i jej mocowanie rozwiązano dobrze, dwie klamry oraz haczyk zapobiegają jej zjeżdżaniu na tył plecaka. Demontaż jest szybki, a przy dużej ilości bagażu można ją podwyższyć tak, by zakrywała nawet w pełni zapakowany komin. Paradoksalnie, był to jeden z najbardziej kłopotliwych elementów plecaka.
Kieszeń zewnętrzna w klapie okazała się zdecydowanie za płytka. Można wrzucić do niej kilka batoników lub jakieś drobiazgi, jednak po otwarciu zawartość łatwo się wysypuje. Przestrzeń w klapie jest płaska i zbyt mała.
W siódmym miesiącu testu rozpadł się suwak zamykający ww. kieszeń. Bez przykładania dużej siły ząbki po prostu wyszły z materiału, a suwak zaczął regularnie wypadać z ząbków. Kieszeń nadal pełniła swoją funkcję, ale z kilkucentymetrową dziurą: http://ngt.pl/forum/files/upload/8075-43-1.jpg
W deszczu...
Katastrofą okazała się natomiast wodoodporność klapy. Wystarczy 5 minut niezbyt mocnego deszczu, by jej wnętrze zmieniło się w kałużę. Po kolejnych kilku minutach przemakają kolejne warstwy materiału i woda zaczyna dostawać się do komory głównej. Choć z początku chwaliłem impregnację materiału, bardzo szybko zmieniłem zdanie.
Problemem nie jest tylko materiał. Jest nim także długi, niepodklejony szew, biegnący po obwodzie klapy. Według moich obserwacji to właśnie tam woda zaczyna przenikać do wnętrza. Najprostszym sposobem na zniwelowanie tego jest rezygnacja z tego szwu i umieszczenie na jego miejscu suwaka. Ten prosty zabieg sprawi, że kieszeń stanie się głębsza (mniejsza szansa na zgubienie czegoś) i szczelniejsza.
Choć podwyższyłoby to jego wagę, plecakowi zdecydowanie brakuje pokrowca przeciwdeszczowego.
System mocowania czekana, nart, paski kompresyjne
\'Light & fast\' objawia się zastosowaniem oszczędnych dodatków. Klamry są mniejsze, paski boczne węższe, ale dość długie by przyczepić np. karimatę. Można je skrócić za pomocą rzepów by nie dyndały (plus!). O jakości wszycia pasków wspomniałem wyżej.
Czekany mocuje się za pomocą dwóch solidnych ekspanderów i dwóch mniejszych gumek. Te ostatnie przyszyte są do plecaka cienkimi tasiemkami, średnio budzącymi zaufanie. Ale dopóki trzymają, ostrza dziab przylegają do plecaka i nie ma ryzyka przypadkowego zranienia drugiej osoby.
Narty troczone są do dwóch pętli u dołu plecaka i pętli pod klapą. Takie rozwiązanie przyśpiesza może ich zdejmowanie, ale mocowanie na tylnej części plecaka sprawia, że bagaż bardzo obciąża ramiona. Dobra zasada pakowania plecaka mówi: to co ciężkie blisko pleców, aby środek ciężkości był jak najbliżej użytkownika. Tutaj jest on daleko z tyłu. Nie da się wygodnie iść ani nawet zachować równowagi mając ciężkie śladówki lub narty turowe z tyłu. Może sprawdza się na zawodach, ale podczas długich wędrówek zdecydowanie lepsze są uchwyty po obu stronach plecaka.
Dodatkowa drobna uwaga:
Pętle do nart chowane są w niewielkiej kieszonce u dołu plecaka. Dwie warstwy materiału które ją tworzą nie są zszyte, ale sklejone od środka szeroką taśmą. Podczas użytkowania taśma ta pomału odrywała się od tkaniny, co nie miało znaczenia dla funkcjonalności plecaka, ale utrudniało późniejsze pakowanie. Warto rozważyć czy taka kieszeń jest w ogóle potrzebna.
Podsumowanie
I znów będzie na mnie, że rozwalam wszystko jak leci...
Ale nie, to nieprawda. Tak jak napisałem na forum: \'Lajtendfast lajtendfastem, ale jakość szycia musi być\'. I to nie tylko szycia, ale wykonania całości, co objawia się w dbałości o drobiazgi i przemyślanych rozwiązaniach.
Jak podsumować Tawoche? Niezły plecak do wędrówek na lekko, kilkudniowych wypadów \'light&fast\' latem i zimą oraz do wspinaczki. Materiał, choć lekki, wytrzyma kontakt ze skałą lub gałęziami drzew. Przy obciążeniu ok. 8-9 kg będzie komfortowym towarzyszem w drodze lub partnerem w ścianie.
Niestety, mankamenty jakie ujawnił sprawiły, że po roku używania byłem zniechęcony i tylko czekałem na powrót do domu i możliwość przesiadki na stary, cięższy, ale pewniejszy i wytrzymalszy sprzęt. Moja ogólna ocena po minionym roku? Coś w okolicach 3+. Nie najgorzej, ale wystarczy kilka modyfikacji, a będzie zdecydowanie lepiej.
PLUSY:
1. Niska waga przy bardzo dobrej wytrzymałości materiału.
2. Prosta konstrukcja, bez zbędnych elementów.
3. Wielofunkcyjność; plecak nadaje się do wędrówek pieszych i narciarskich, wspinaczki latem i zimą, biegania.
4. Przy wadze bagażu do 8 kg jest wygodny i stabilny.
5. Praktyczny i pomysłowy system mocowania liny.
6. Lepsze niż klasyczne mocowanie czekanów.
DO WYMIANY:
1. Zmiany wymaga system nośny, przede wszystkim zbyt miękki pas biodrowy. Producent powinien zastosować grubszą i sztywniejszą konstrukcję wzmocnioną kawałkiem twardego tworzywa. Nieznaczny wzrost wagi zrekompensowany będzie dużo większym komfortem. Należy też zlikwidować przecieranie się pasa w punkcie, gdzie jest mocowany do pleców.
2. Konieczna jej poprawa dostępu do wnętrza przez boczny suwak, przez zmianę jego położenia lub usunięcie bocznych kieszeni.
3. Zamki błyskawiczne zastosowane w plecaku są niskiej jakości.
4. Większej uwagi wymaga jakość szycia.
5. Konstrukcja klapy powinna zostać zmieniona tak, by zwiększyć jej pojemność i usunąć przeciekający szew.
6. Na dłuższych trasach brakuje pokrowca przeciwdeszczowego i lepszej impregnacji materiału.
7. Zrezygnować z kieszonki, w której chowane są pętle na narty.
8. Usztywnić aluminiowej ramy stelaża i zabezpieczyć jej końcówki.
9. Dodać szpejarki.
10. Gumki mocujące czekany słabo wszyte, nie budzą zaufania.
OCENA PRODUKTU:
Wygoda: 3/5
Wyposażenie: 4/5
Wytrzymałość: 3/5
Ogólna: 3.33/5
Pojemność: 45 L
Ilość kieszeni: 6
Ilość komór: 1
Typ: wspinaczka, L&F, treking
Materiał: Nylon Duralite
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
28-10-2013, 04:22
Wstęp
Niniejsza ocena dokonana została na podstawie jednego egzemplarza. Test może dawać orientację nt. jego wad i zalet, próba ta jest jednak niereprezentatywna. Moja pozytywna lub negatywna ocena nie oznacza, że podobną opinię wygłoszą wszyscy. Pamiętajcie też, że Sołtys znany jest z bezlitosnego traktowania swojego sprzętu. Traktujcie poniższy test raczej jako subiektywną opinię, a nie wyrocznię.
Przebieg testu
Plecak otrzymałem do testu w październiku 2012 r., na okres 12 miesięcy. Przez rok używałem Tawoche jako plecaka turystycznego, na kilkudniowe wypady górskie (jesień i zima), a także podczas pieszej wędrówki przez Europę, z Warszawy do zachodniej Hiszpanii. Łączny czas użytkowania wyniósł około 150 dni, z czego 115 dni nieprzerwanie. Sporadycznie służył mi on także jako plecak miejski.
Konstrukcja
Tawoche to plecak wspinaczkowy/turystyczny/narciarski, o pojemności 35 litrów, z odpinaną klapą. Należy do serii \'Light&Fast\' i materiały w nim użyte rzeczywiście są lekkie. Ma smukły kształt typowy dla plecaków wspinaczkowych. Na zewnątrz posiada dwie pętle na narty oraz dwa gumowe uchwyty na czekany. Ma 6 kieszeni: 2 w klapie (wewnętrzna i zewnętrzna), 2 w komorze głównej (mała na portfel i inne drobiazgi oraz duża, płaska, na camelbaga) i dwie kieszenie boczne. Dostęp do komory mamy od góry lub poniżej lewego ramienia, przez boczny zamek. Boczne taśmy umożliwiają przymocowanie maty bądź namiotu.
System nośny to przede wszystkim lekki pas biodrowy z pianki (demontowalny) oraz aluminiowy stelaż o nietypowym kształcie, przypominającym pętlę lub literę \'omega\'. Wolne końce szyny biegną równolegle i łączą się na wysokości ramion w rodzaj podkowy. U dołu wprowadzane są w kieszenie wewnątrz plecaka. Dodatkowo plecy wzmacnia pianka.
Klapa ma półkulisty kształt, typowy dla plecaków wspinaczkowych. Z zewnątrz posiada większą kieszeń, zamykaną na zamek, wewnątrz mniejszą, z siatki. Mocowana jest do plecaka dwiema klamrami oraz aluminiowym haczykiem. Podobny zaczep, w kształcie haka, służy jako klamra od frontu.
Całości dopełnia wewnętrzny komin z cienkiego, nylonowego materiału.
Pod klapą znajduje się taśma z przesuwanymi klamrami, będąca zamknięciem i uchwytem na linę w jednym. Pozwala ona na ściśnięcie ładunku, służy też do mocowania liny. Klapę można zdemontować i i zamknąć plecak poprzez zrolowanie komina i ściśnięcie taśmą, ale oszczędność wagi po takim zabiegu jest mała: http://himountain.pl/uploads/mateusz/taw...G_7688.JPG
Od frontu plecaka mamy dwa gumowe ekspandery oraz 2 gumki, służące do mocowania czekanów. Dodatkowo poniżej, chowane do małych kieszeni, znajdują się 2 pętle do nart:http://www.himountain.pl/jak-zalozyc-narty-i-czekan-na-plecak-tawoche-%28tasmo-i-klamrologia%29
Materiały
Zasadniczy materiał plecaka to nylonowy Duralite. Plecak zdobi co prawda dumna metka \'Cordura Brand Fabric\' , nie oznacza to jednak, że dostajemy wyrób z tego materiału. Wzmocnione Cordurą jest tylko dno.
Klamry to produkt koreańskiego Woojin Plastic.
Zamki błyskawiczne to prawdopodobnie YKK, ale logo producenta posiadają tylko dwa, wewnątrz klapy i w małej kieszonce w komorze głównej.
Po roku użytkowania plecaka przychodzi czas na podsumowanie. Zatem... Panie i Panowie... jedziemy z koksem.
Jakość materiałów
Tawoche jest wyraźnie lżejszy od podobnych modeli wykonanych z Cordury. Różnica jest wyraźna, rzędu pół kilograma lub więcej. Zasadniczy materiał budzi przy tym zaufanie, to lekki, ale solidny w dotyku ripstop. Dobrym pomysłem jest za to dno wykonane z Cordury, gdyż ta część narażona jest na największe ścieranie. Podczas rocznej eksploatacji obserwuję jedynie niewielkie zmechacenie dna, materiał wierzchni, mimo brutalnego czasami traktowania, nie ma oznak zużycia. Zdarzyło mi się upaść i przejechać po skale spakowanym plecakiem. Ja przez chwilę \'składałem\' się do kupy, na nim nie zrobiło to żadnego wrażenia.
Komfort noszenia i system nośny
Plecak nosiłem z obciążeniem od 5 do 15 kg. W górach zazwyczaj był w nim podstawowy sprzęt biwakowy, ubrania, jedzenie, paliwo oraz aparat. W drodze przez Europę dźwigałem także lekki komputer oraz drobiazgi przydatne w długiej drodze.
Pierwsze tygodnie użytkowania były bardzo optymistyczne. Podczas zimowych wypadów w Beskidy, z ciężarem rzędu 8-9 kg, prawie nie czułem ciężaru bagażu. Plecak na lekko jest stabilny, można w nim dość wygodnie biegać. Po wyruszeniu do Santiago szybko okazało się, że 10 kg to graniczna waga, powyżej której pas biodrowy przestaje spełniać swoje zadanie. Sam pas to kilkumilimetrowa pianka obszyta materiałem, z dużymi otworami po obu stronach, dla zmniejszenia wagi. Taka konstrukcja pozwala zaoszczędzić kilkadziesiąt gramów, ale powoduje, że pod obciążeniem pas wyginał się. W efekcie plecak przestawał opierać się na biodrach, zjeżdżał hm... ciut niżej, a ciężar bagażu lądował na barkach. Z upływem czasu problem powiększał się.
Konstrukcja pasa biodrowego: http://tnij.org/tawoche_him_2/
Ciężar ponad 9-10 kg wygina pas biodrowy. Konieczne jest usztywnienie go, najlepiej wkładką z twardszego tworzywa sztucznego.
Dodatkowo w miejscu połączenia z plecami, pas przeciera się wyraźnie: http://tnij.org/biodrowyjpg
Paski barkowe są lekko wyprofilowane i wyłożone sztywną pianką, podobnie jak plecy. Ten element mógłby być bardziej komfortowy. Bardziej miękka i grubsza wyściółka od spodu byłaby mile widziana, ALE gdyby pas biodrowy był sztywniejszy, paski barkowe nie wymagałyby poprawek. Spisywały się dobrze i po 150 dniach w boju nie widać po nich zużycia.
Pianka i stelaż usztywniające plecy również nieźle spełniły swoją rolę, choć co kilkanaście dni musiałem wyciągać i \'doginać\' aluminiową szynę do kształtu pleców. Płaskownik, z którego była zrobiona, powinien być ciut masywniejszy i twardszy tak, by nie wyginał się sam podczas marszu.
Po roku używania pianka w odcinku krzyżowym jest nieco spłaszczona.
Rzeczą której się nie spodziewałem, był problem z końcówkami stelaża: przecierają materiał dna. I to w takim miejscu, które nie zostało wzmocnione grubszym materiałem. Przetarcia pojawiły się w drodze do Santiago i powiększały się szybko. Zużycie materiału udało się zatrzymać poprzez oklejenie końców aluminiowej szyny szarą taśmą. Bez tego jej końcówki szybko ujrzałyby światło dzienne i zaczęły drapać mnie po tyłku: http://tnij.org/stelazjpg
Dostęp do wnętrza
Konstrukcja Tawoche jest szczupła, dostęp do wnętrza jest więc problemem w takiej konstrukcji. Producent rozwiązał go nieźle, choć nie optymalnie.
Haczyk spinający klapę pozwala na szybkie otwarcie i zamknięcie. Jest wygodniejszy niż zwykła klamra i mniej podatny na pęknięcia. Plecak ma jednak niedużą średnicę i wyciąganie czegoś z dna podczas wędrówki, wymagało zazwyczaj wywalenia połowy wyposażenia na zewnątrz. Oczywistym pomysłem był więc boczny suwak, wszyty poniżej lewego ramienia. Niestety, to jeden z najmniej przemyślanych elementów plecaka. Jest on drobny i sprawia wrażenie delikatnego, przez co bałem się za każdym razem, zamykając spakowany plecak. Awaria tego elementu byłaby poważna w skutkach i na miejscu wytwórcy postarałbym się o zamontowanie naprawdę mocnego zamka. Ten który jest obecnie, tylko czeka, aby trzasnąć, co pokazał przykład klapy (patrz niżej).
Kompletnie bezsensowne jest też zakrycie 1/3 suwaka za pomocą bocznej kieszonki. Dwie przegródki po bokach to niezły pomysł, tylko co z tego, jeśli jedna z nich praktycznie likwiduje funkcjonalność zamka? Efekt? Przez boczny suwak dawałem rade wyciągnąć tylko drobne przedmioty, wyciągnięcie np. śpiwora wymagało tak czy inaczej rozpakowania połowy ładunku. Rozwiązanie? Widzę przynajmniej dwa:
1. Zlikwidować boczne kieszonki i przedłużyć boczny zamek.
2. Wszyć zamek od frontu plecaka (przykładem mój stary Treksport Tibet XT, opisany na NGT).
W obu przypadkach konieczne jest jego wzmocnienie, aby ograniczyć ryzyko rozerwania.
Same kieszonki boczne są umiejscowione tak, że bez wyłamywania nadgarstków trudno do nich sięgnąć bez zdejmowania plecaka.
Na koniec, jeśli Tawoche ma być plecakiem wspinaczkowym, brakowało mi zdecydowanie szpejarek. Kieszeń wierzchnią na raki, w plecaku \'light&fast\', można sobie darować, dwie pętelki na pasie biodrowym nic jednak nie ważą, a są wielką pomocą w ścianie.
Jakość szycia
Z początku wszystkie szwy plecaka sprawowały się dobrze. Po 5 miesiącach dwa z nich zaczęły się pruć. Było to obszycie klapy: http://tiny.pl/h87vb i komin: http://tiny.pl/h87vz
Oba na szczęście mało istotne.
W trakcie wędrówki do Santiago, podczas troczenia karimaty, pękł dużo ważniejszy szew, biegnący od frontu i mocujący jeden z bocznych pasków (użyłem wtedy małej siły!). Od tamtej pory ostrożnie mocowałem matę. Niestety, choć są to miejscowe uszkodzenia, jakość szycia w plecaku przestała budzić moje zaufanie. To kolejny szczegół, na który producent powinien zwrócić w przyszłości uwagę.
Klapa i jej kieszenie
Kształt klapy i jej mocowanie rozwiązano dobrze, dwie klamry oraz haczyk zapobiegają jej zjeżdżaniu na tył plecaka. Demontaż jest szybki, a przy dużej ilości bagażu można ją podwyższyć tak, by zakrywała nawet w pełni zapakowany komin. Paradoksalnie, był to jeden z najbardziej kłopotliwych elementów plecaka.
Kieszeń zewnętrzna w klapie okazała się zdecydowanie za płytka. Można wrzucić do niej kilka batoników lub jakieś drobiazgi, jednak po otwarciu zawartość łatwo się wysypuje. Przestrzeń w klapie jest płaska i zbyt mała.
W siódmym miesiącu testu rozpadł się suwak zamykający ww. kieszeń. Bez przykładania dużej siły ząbki po prostu wyszły z materiału, a suwak zaczął regularnie wypadać z ząbków. Kieszeń nadal pełniła swoją funkcję, ale z kilkucentymetrową dziurą: http://ngt.pl/forum/files/upload/8075-43-1.jpg
W deszczu...
Katastrofą okazała się natomiast wodoodporność klapy. Wystarczy 5 minut niezbyt mocnego deszczu, by jej wnętrze zmieniło się w kałużę. Po kolejnych kilku minutach przemakają kolejne warstwy materiału i woda zaczyna dostawać się do komory głównej. Choć z początku chwaliłem impregnację materiału, bardzo szybko zmieniłem zdanie.
Problemem nie jest tylko materiał. Jest nim także długi, niepodklejony szew, biegnący po obwodzie klapy. Według moich obserwacji to właśnie tam woda zaczyna przenikać do wnętrza. Najprostszym sposobem na zniwelowanie tego jest rezygnacja z tego szwu i umieszczenie na jego miejscu suwaka. Ten prosty zabieg sprawi, że kieszeń stanie się głębsza (mniejsza szansa na zgubienie czegoś) i szczelniejsza.
Choć podwyższyłoby to jego wagę, plecakowi zdecydowanie brakuje pokrowca przeciwdeszczowego.
System mocowania czekana, nart, paski kompresyjne
\'Light & fast\' objawia się zastosowaniem oszczędnych dodatków. Klamry są mniejsze, paski boczne węższe, ale dość długie by przyczepić np. karimatę. Można je skrócić za pomocą rzepów by nie dyndały (plus!). O jakości wszycia pasków wspomniałem wyżej.
Czekany mocuje się za pomocą dwóch solidnych ekspanderów i dwóch mniejszych gumek. Te ostatnie przyszyte są do plecaka cienkimi tasiemkami, średnio budzącymi zaufanie. Ale dopóki trzymają, ostrza dziab przylegają do plecaka i nie ma ryzyka przypadkowego zranienia drugiej osoby.
Narty troczone są do dwóch pętli u dołu plecaka i pętli pod klapą. Takie rozwiązanie przyśpiesza może ich zdejmowanie, ale mocowanie na tylnej części plecaka sprawia, że bagaż bardzo obciąża ramiona. Dobra zasada pakowania plecaka mówi: to co ciężkie blisko pleców, aby środek ciężkości był jak najbliżej użytkownika. Tutaj jest on daleko z tyłu. Nie da się wygodnie iść ani nawet zachować równowagi mając ciężkie śladówki lub narty turowe z tyłu. Może sprawdza się na zawodach, ale podczas długich wędrówek zdecydowanie lepsze są uchwyty po obu stronach plecaka.
Dodatkowa drobna uwaga:
Pętle do nart chowane są w niewielkiej kieszonce u dołu plecaka. Dwie warstwy materiału które ją tworzą nie są zszyte, ale sklejone od środka szeroką taśmą. Podczas użytkowania taśma ta pomału odrywała się od tkaniny, co nie miało znaczenia dla funkcjonalności plecaka, ale utrudniało późniejsze pakowanie. Warto rozważyć czy taka kieszeń jest w ogóle potrzebna.
Podsumowanie
I znów będzie na mnie, że rozwalam wszystko jak leci...
Ale nie, to nieprawda. Tak jak napisałem na forum: \'Lajtendfast lajtendfastem, ale jakość szycia musi być\'. I to nie tylko szycia, ale wykonania całości, co objawia się w dbałości o drobiazgi i przemyślanych rozwiązaniach.
Jak podsumować Tawoche? Niezły plecak do wędrówek na lekko, kilkudniowych wypadów \'light&fast\' latem i zimą oraz do wspinaczki. Materiał, choć lekki, wytrzyma kontakt ze skałą lub gałęziami drzew. Przy obciążeniu ok. 8-9 kg będzie komfortowym towarzyszem w drodze lub partnerem w ścianie.
Niestety, mankamenty jakie ujawnił sprawiły, że po roku używania byłem zniechęcony i tylko czekałem na powrót do domu i możliwość przesiadki na stary, cięższy, ale pewniejszy i wytrzymalszy sprzęt. Moja ogólna ocena po minionym roku? Coś w okolicach 3+. Nie najgorzej, ale wystarczy kilka modyfikacji, a będzie zdecydowanie lepiej.
PLUSY:
1. Niska waga przy bardzo dobrej wytrzymałości materiału.
2. Prosta konstrukcja, bez zbędnych elementów.
3. Wielofunkcyjność; plecak nadaje się do wędrówek pieszych i narciarskich, wspinaczki latem i zimą, biegania.
4. Przy wadze bagażu do 8 kg jest wygodny i stabilny.
5. Praktyczny i pomysłowy system mocowania liny.
6. Lepsze niż klasyczne mocowanie czekanów.
DO WYMIANY:
1. Zmiany wymaga system nośny, przede wszystkim zbyt miękki pas biodrowy. Producent powinien zastosować grubszą i sztywniejszą konstrukcję wzmocnioną kawałkiem twardego tworzywa. Nieznaczny wzrost wagi zrekompensowany będzie dużo większym komfortem. Należy też zlikwidować przecieranie się pasa w punkcie, gdzie jest mocowany do pleców.
2. Konieczna jej poprawa dostępu do wnętrza przez boczny suwak, przez zmianę jego położenia lub usunięcie bocznych kieszeni.
3. Zamki błyskawiczne zastosowane w plecaku są niskiej jakości.
4. Większej uwagi wymaga jakość szycia.
5. Konstrukcja klapy powinna zostać zmieniona tak, by zwiększyć jej pojemność i usunąć przeciekający szew.
6. Na dłuższych trasach brakuje pokrowca przeciwdeszczowego i lepszej impregnacji materiału.
7. Zrezygnować z kieszonki, w której chowane są pętle na narty.
8. Usztywnić aluminiowej ramy stelaża i zabezpieczyć jej końcówki.
9. Dodać szpejarki.
10. Gumki mocujące czekany słabo wszyte, nie budzą zaufania.
OCENA PRODUKTU:
Wygoda: 3/5
Wyposażenie: 4/5
Wytrzymałość: 3/5
Ogólna: 3.33/5