06-05-2007, 15:06
OPIS PRODUKTU:
skrzyżowanie widelca i łyżki, wykonana z tytanu
waga 16g
powierzchnia matowa
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
06-05-2007, 15:25
Jak wyglądają sztućce każdy z nas wie, są wygodne, właściwie nie wyobrażamy sobie posiłku bez ich użycia. Jesteśmy przyzwyczajeni do ich używania od małego (może nie aż tak małego :-)), jednak kiedy wyjeżdzamy gdzieś w teren, nie zawsze mamy miejsce na nasz ulubiony zestaw kuchenny. Tutaj z pomocą przychodzą nam producenci tzw. niezbędników, wszystko fajnie się składa, jest w miarę kompaktowe i lekkie, ale czy nie zdażyło się wam szukać później po całym namiocie zagubionej łyżeczki, kiedy posiłek jedliśmy inną bronią? Może chcieliście kiedyś mieć takie coś czym można jeść i zupkę i schabowego? Okazuje się, że takie coś istnieje, jest całkiem zgrabne i wygodne.
Osobiście kupiłem sobie łyżkowidelec firmy snowpeak, a dla narzeczonej firmy vargo. Ona jest zadowolona ze swojego, a mój opiszę pokrótce.
Kiedy go zobaczyłem po raz pierwszy pomyślałem, że to dziwactwo i właściwie bezsensowny pomysł. Jednak po pewnym czasie moja gadżetomania dała o sobie znać i postanowiłem zobaczyć co to jest i czemu to takie drogie.
Sam łyżkowidelec jest całkiem spory ma około 162mm długości i 40mm szerokości (komory zupnej), z przodu wystają dwa zęby (przypominające notabene kły), powierzchnia jest matowa i ma charakterystyczny tytanowy kolor, na rączce znajdziemy jeszcze ładnie wybite logo producenta.
Wygląd fajny, ale przecież najważniejsze jest to, jak się to sprawuje.
Otóż bardzo dobrze, materiał z którego jest wykonany spork jest bezsmakowy i nie zmienia smaku jedzonych potraw. Można nim bezproblemu zjeść płatki śniadaniowe, jogurcik, zupkę, czy makaron z twarogiem, czyli tradycyjne dania turystyczne. Bez problemu się go myje i zachowuje w czystości, choć mam wrażenie, że troche się odbarwił w paru miejscach.
Jak dla mnie mógłby być odrobinę mniejszy, jak np właśnie kupiony dla drugiej połówki produkt konkurencyjny, ale właściwie to żadna wada.
Jeśli ktoś chce bardzo lekkie narzędzie do jedzenia i nie chce nosić dużo przy sobie, polecam łyżkowidelca.
skrzyżowanie widelca i łyżki, wykonana z tytanu
waga 16g
powierzchnia matowa
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
06-05-2007, 15:25
Jak wyglądają sztućce każdy z nas wie, są wygodne, właściwie nie wyobrażamy sobie posiłku bez ich użycia. Jesteśmy przyzwyczajeni do ich używania od małego (może nie aż tak małego :-)), jednak kiedy wyjeżdzamy gdzieś w teren, nie zawsze mamy miejsce na nasz ulubiony zestaw kuchenny. Tutaj z pomocą przychodzą nam producenci tzw. niezbędników, wszystko fajnie się składa, jest w miarę kompaktowe i lekkie, ale czy nie zdażyło się wam szukać później po całym namiocie zagubionej łyżeczki, kiedy posiłek jedliśmy inną bronią? Może chcieliście kiedyś mieć takie coś czym można jeść i zupkę i schabowego? Okazuje się, że takie coś istnieje, jest całkiem zgrabne i wygodne.
Osobiście kupiłem sobie łyżkowidelec firmy snowpeak, a dla narzeczonej firmy vargo. Ona jest zadowolona ze swojego, a mój opiszę pokrótce.
Kiedy go zobaczyłem po raz pierwszy pomyślałem, że to dziwactwo i właściwie bezsensowny pomysł. Jednak po pewnym czasie moja gadżetomania dała o sobie znać i postanowiłem zobaczyć co to jest i czemu to takie drogie.
Sam łyżkowidelec jest całkiem spory ma około 162mm długości i 40mm szerokości (komory zupnej), z przodu wystają dwa zęby (przypominające notabene kły), powierzchnia jest matowa i ma charakterystyczny tytanowy kolor, na rączce znajdziemy jeszcze ładnie wybite logo producenta.
Wygląd fajny, ale przecież najważniejsze jest to, jak się to sprawuje.
Otóż bardzo dobrze, materiał z którego jest wykonany spork jest bezsmakowy i nie zmienia smaku jedzonych potraw. Można nim bezproblemu zjeść płatki śniadaniowe, jogurcik, zupkę, czy makaron z twarogiem, czyli tradycyjne dania turystyczne. Bez problemu się go myje i zachowuje w czystości, choć mam wrażenie, że troche się odbarwił w paru miejscach.
Jak dla mnie mógłby być odrobinę mniejszy, jak np właśnie kupiony dla drugiej połówki produkt konkurencyjny, ale właściwie to żadna wada.
Jeśli ktoś chce bardzo lekkie narzędzie do jedzenia i nie chce nosić dużo przy sobie, polecam łyżkowidelca.