NGT

Pełna wersja: [OT] Wieści ze świata, newsy, prasówka, etc.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie demonizuję, po prostu mi się nie podobają.
Mam świadomość, że kiedyś też nie będę w stanie tam wejść już o własnych siłach, ba, teraz jest mnóstwo szczytów na które nie wchodzę bo nie mam wystarczających umiejętności i kondycji, ale....godzę się z tym, bo taka jest kolej rzeczy i mój wybór, że zamiast np. treningu poświęcam czas na coś innego. I nie chciałabym, żeby powstawało więcej takich ''udogodnień''.
A Słowacki Raj to, według mnie, po prostu zupełnie inne góry i tam to tak nie razi. A w Tatrach zdecydowanie bardziej, może dlatego, że w moim odczuciu są jednak bardziej dzikie. Kwestia estetyki głównie. Bo nie wiem jak i czy takie schody będą wpływać na bezpieczeństwo...

chciałbym, by w wieku 70lat było mnie stać na wycieczkę w Tatry...
zasadniczo zgadzam się z Pinsleep.

Haha, ''dzikie tatry'' - dobre to to :D

Ta dyskusja przypomina mi problemy wspinaczy skałkowych: czy droga ma być z udogodnieniami czy bez. Jak się wspinać? Co jest prawdziwą wspinaczką?
Tak naprawdę jakie ma to znaczenie dla nas czy droga ma schodki, czy nie? Nie ma znaczenia czy są to metalowe schody czy kamienne lub drewniane liczy się czas spędzony w górach. Jeżeli ktoś chce wejść na Rysy bez takich udogodnień wybiera polską drogę i tyle.

Jak siedziałem ostatnio na Galerii - to jak na dłoni było widać ''rząd mrówek'' zmierzających z Wagi na Rysy, jeden za drugim - jakaś masakra.
Dlatego cieszę się, że można znaleźć jeszcze fajne i ustronne miejsca w Tatrach, gdzie jest cisza i spokój - będąc ostatnio w Dol. Ciężkiej przez 3 dni - raptem jednego dnia spotkaliśmy 6 osób, w pozostałe - nikogo
-------------------------------------------
www.seth.com.pl

http://malopolskie.naszemiasto.pl/artyku...id,tm.html

A Wy tu plecaki, buty za kostkę...:-)

To jest straszne jak ludzie idą w góry! Nie zdają sobie sprawy z zagrożenia! Ja wchodziłem w zeszłym roku na Giewont, lipiec, skwar, wszyscy w krótkich spodenkach, japonki, klapki, małe dzieci - koszmar! Ja jedyny byłem przygotowany: dwa czekany, raki, profesjonalna odzież, specjalistyczny mocno spłaszczony namiot (żeby opierał się wiatrom), butle z tlenem - najgorsze były te ich drwiące spojrzenia ignorantów. A przecież to GÓRY i wszystko może się zmienić w sekundę! Wejście podzieliłem na 4 dni, co paręset metrów obóz, aklimatyzacja, oczywiście poręczówki na każdym etapie i ostatniego dnia atak na szczyt. Co dzień rano znajdowałem w przedsionku mojego namiotu puszki po Coli i opakowania po chipsach! Przeklęci amatorzy! W końcu zdobyłem szczyt, zużyte butle zostawiłem w pod krzyżem w strefie śmierci, gdzie -o zgrozo! - spotkałem babcię z dwójką wnucząt! Schodziłem kolejne 4 dni, ale przeżyłem tę próbę umiejętności i charakteru. Pod koniec sierpnia planuję wejść na Kopiec Kościuszki, w stylu alpejskim - ale jak zobaczę turystów z dziećmi i watą cukrową, to dzwonię na policję.
~Prawdziwy człowiek gór, alpinista, profesjonalsta.

Wow. Musiałeś się latami przygotowywać. 8)
---
Edytowany: 2016-09-06 10:46:31

pokazał że można to się zaraz grono naśladowców znajdzie.

@warrad jest jeszcze jeden najważniejszy powód zamontowania sztucznych ułatwień/ubezpieczeń. Można wnieść o wiele więcej towaru (piwka) do Chaty pod Rysami.
Ja akurat jestem za (więcej ,,towaru''=mniejsza cena??? ;) )
Jeżeli coś miało by mnie w przenośni ,,boleć'' to ogromne skrajnści jakie występują w Słowackich Tatrach. Z jednej strony takie platformy-schody w miejscu wcale nie paraliżującym na amen, z drugiej setki miejsc gdzie przydało by się ubezpieczenie/ułatwienie. Miejsca gdzie łańcuchy są pro forma i wcale nie podnoszą bezpieczeństwa, a wręcz powodują zagrożenie. Wspomnę tylko, że ,,słowackie'' łańcuchy nie są takie jak ,,polskie'' - nie są kotwione odcinkowo na sztywno a przechodzą luźno przez ringi na dużej długości. W wielu miejscach powinny być klamry. Ale w tych miejscach (ani w okolicy) nie ma biznesu.
-------------------------------------------
wynik mierzy czyny

Ale Mauricio ma rację w tej swojej humorystycznej opowieści. Jak czyta się takie forum jak to i kilka innych, to można odnieść wrażenie, że bez sprzętu za 10 tyś. zł nie da się chodzić po górach. Jak nie ma się butów za 800, kurtki za 1200, namiotu 1kg za 2 kafle, podobnego plecaka, spodni Mammuta itd. to nie da się chodzić po górach. Tymczasem okazuje się, że szary człowiek oderwany od biurka, w piękną lipcową pogodę, wchodzi na Rysy, przemierza Czerwone W., pokonuje inne szlaki górskie w zwykłych adidasach za 200zł, spodenkach jeansowych, bawełnianej koszulce i z plecakiem kupionym w Tesco w promocji. Nie wspomnę o prawdziwych ludziach gór, którzy na co dzień po nich latają w kaloszach i swetrach wełnianych. Taka jest prawda, zostaliśmy zaślepieni tymi gadżetami po to, by inni czerpali z tego zyski.
Zresztą problem nie tyczy tylko turystyki, podobnie jest w innych, modnych rodzajach aktywności. Jak wejdziesz na forum rowerowe jest tak samo, jak nie masz osprzętu klasy XT 1x11, to praktycznie nie ma o czym gadać, bo na klasycznym 3x9 już nie da się jeździć. Rzeczywistość jest jednak taka, że chłopaki na alu ramach i wysłużonym osprzęcie zostawiają daleko z tyłu na zawodach tych wszystkich gadżeciazy karbonowych, bo ci drudzy zapomnieli o czymś przed startem, o tym, że aby zrobić wynik trzeba najpierw rocznie przejechać 10 tyś. km na treningu.

Tak to już jest, sprzęt za nas nie chodzi, nie trenuje, nie wzmacnia naszych mięśni, płuc, serca. Tego droższymi butami nie nadrobimy.
---
Edytowany: 2016-09-06 09:55:35

Amen.

Zgadza się Arni. Ten tekst krąży gdzieś po internecie i świetnie obrazuje jak bardzo dajemy się zwariować jeżeli chodzi o sprzęt.

http://wspinanie.pl/2016/09/jozef-kristoffy-korona/

Powstała najtrudniejsza tatrzańska droga (XI-)

Takie a'la picioki jurajskie to Barto bardzo zawsze lubił :-)

http://tiny.pl/gwg7c
Doigrali się, na szczęście skończyło się na zadrapaniach i wyziębieniu, a także zapewne olbrzymiej dawce strachu.

Doigrali się czego? To nie wina ich biwaku lecz oswojenia niedźwiedzi z turystami.
Za biwak powinni dostać kwita, ale za zachowanie niedźwiedzi obarczał bym ludzi (turystów)

przejście Głównej Grani Tatr w tzw. stylu alpejskim.
http://www.tatry.przejscia.pl/pl/node/2579

gdyby ktoś nie wiedział, kto to jest Tadeusz G., to podpowiem, że ma wiele wspólnego z firmą Montano ;-)

W tym roku wysypało przejściami grani.
Ciekawe są różnice:
Paszczak - Pietrzycki w stylu lekkim nawiązującym do tych szybkościowych z lat 70-tych (Żurek/Cywiński).
Marcisz podobnie.
Z drugiej strony Tadek Grzegorzewski styl alpejski bez wsparcia.
Wreszcie Gosia Grabowska - szybka decyzja i natychmiastowa realizacja stylowo przypominające (jak mgliście pamiętam) przejście Anny Czerwińskiej w roku 1990.

No i piękne podsumowanie Paszczaka/Pietrzyckiego:
'' Po wcześniejszych próbach w pełnym rynsztunku (bez wsparcia czy depozytów) przekonaliśmy się, że szybkie przejście grani w czasie choćby nawiązującym do rekordowych przejść Włodka Cywińskiego i Krzyśka Żurka (notabene sprzed 40 lat!) jest nierealne. Dlatego zdecydowaliśmy się na ustępstwo stylowe w rodzaju tego, jakie stosowali Włodek i Krzysiek. Wiemy, że nie jest to ideał przejścia, ale po prostu było to wszystko, na co nas było stać, lepiej nie potrafiliśmy. Jeśli ktoś uznaje nasz styl na ułomny to ma rację, ale nic nie stoi przecież na przeszkodzie, aby go poprawił.
Nawiązanie do czasów dwóch starych wspomnianych wyżej Mistrzów nie powiodło się. Zaważył pierwszy dzień – błoto w Bielskich, zimno, mokra skała. Na niektórych odcinkach byliśmy jednak tak samo szybcy jak Włodek, ale per saldo „dołożył” on nam cały dzień! Czas Krzyśka Żurka jest natomiast czasem z innej planety. My, pomimo naszych laurów ultra maratonów, treningów, becków i odżywek, okazaliśmy się za słabi, aby myśleć o poprawieniu tamtych rekordów, nawet zbiegnięcie z ostatniego szczytu grani, Małej Białej Skały, zajęło nam prawie dwukrotnie więcej niż Włodkowi. Pozostaje nam tylko z wielką pokorą schylić głowy i wyrazić swój najwyższy podziw.''
-------------------------------------------
Pim

Pim, ale masz na myśli różnice stylowe czy czasowe?