Pytałem wcześniej o noclegi w Wielkiej Fatrze.
Rodzinnie przeszliśmy fragment Wielkiej Fatry. Ekipa: żona, córka 8 lat, syn 14 lat i ja. Najstarsza córka pracowała i musiała zostać.
Dojechaliśmy samochodem do Donował. Tu niby pełno apartamentów, hoteli itp., ale większość chyba zarabia zimą na narciarzach, bo zamknięte na głucho. Szkoda że wcześniej nie zadzwoniłem do Chaty Lesy, gdzie nocleg jest po 10E. Niestety, było tam pełno. W innych lokalizacjach nikt nie otwierał, ani nie odbierał telefonu. Przy jakiś domkach chyba się im nie chciało ich otwierać/pilnować i zbyli nas, że zajęte. Rzutem na taśmę udało się nam przespać w hotelowej części nad restauracją przy parkingu w centrum. Mieliśmy caleńki hotel dla siebie :-). Cena za całą ekipę: 70E.
Następnego dnia pojechaliśmy autobusem do Rużomberku, skąd doszliśmy do Smerkowicy. Po drodze minęliśmy hotel górski Granit z noclegami po 30E. Niestety, hotel górski Smerkowica ''zamknięty z przyczyn technicznych''. Obok jest wiata. Jest też otwarta stajnia, która się wietrzy. Już chcieliśmy spać w wiacie, ale ze względu na burzę wróciliśmy do hotelu Granit. Córka dostała dostawkę i za nocleg ze śniadaniem zapłaciliśmy 105E.
Następny dzień to spanie w schronisku pod Borysowem. Tu dobrze zadzwonić wcześniej i zarezerwować miejsce. Było pełno ludzi. Cena podłogi i pryczy jest taka sama: 10E. Ktoś z rezerwujących miejsca jednak nie przyszedł i dostały się nam prycze. Ekipa co spała obok, dała nam nr telefonu do właściciela kolejnego schroniska w Kralovej Studni.
Kolejnego dnia jak tylko uzyskaliśmy zasięg to zadzwoniliśmy. To był dobry pomysł, bo wszystko i część turystyczna, i ta hotelowa było zajęte, ale właściciel obiecał, że coś się znajdzie. Jak doszliśmy, to dziewczyny z recepcji nic nie wiedziały, ale pan o nas pamiętał i dostaliśmy całą, nieco zawilgoconą siłownię. Cena 8E/osobę.
Ostatni dzień to dojście do Donował szlakiem ''Hrdinov SNP''. Dużo lasu i krzaczorów, mało widoków. Niestety, na przełęczy pod Sturcem złapała nas burza i oberwanie chmury. Takiej zlewy jeszcze w górach nie przeżyliśmy. Nie pomogły parasole, RainCut-y, plecakowe pokrowce. Co nie było w worku foliowym, to zmokło. Od przełęczy schodziliśmy już szutrową drogą, na której końcu, przy drodze E77, na mapie VKU jest zaznaczony górski hotel. Plan był taki, że ekipa je tam haluszki, a ja idę po samochód asfaltem. Ale ten hotel też był zamknięty. Na szczęście był kawałek dachu nad głową.
Wrażenia ogólne: góry super, piękne widoki na Małą Fatrę, Choczańskie, Niżne Tatry, Wysokie Tatry. Szlak bardzo miły i żona, wzorem spotkanej pary Słowaków przeszła sporą część na boso. Infrastruktura turystyczna jest jednak droga, jak nie nosi się ze sobą namiotu.
-------------------------------------------
https://picasaweb.google.com/101891368622172825085