16-10-2020, 11:15
Ja się na tym nie znam, wręcz mnie to nie interesuje.
Dawno, dawno temu było tak, że Gore produkowało membrany, które były przylaminowywane przez konkretne firmy czyli przez tzw. ,,producentów odzieży". Gore przyznawało ,,licencję" i ,,pilnowało" procesu produkcji, zastrzegając sobie prawo ,,odbioru" licencji gdyby produkty były wadliwe. W zależności od tego czy było to 3 L, 2,5 czy 2 L materiały były różne. I nie istotne czy produkowane w Azji kontynentalnej, w Japonii, USA, EU, etc. Oraz czy był to Poliamid czy Poliester. Dany (markowy) producent zamawiał sobie np. materiał zewnętrzny w Japonii i ,,nazwał" go sobie jakąś ,,marketingową" nazwą.
Jak jest obecnie tego nie wiem.
Jedno jest pewne - trwa tendencja na obniżanie wagi konkretnego produktu i rywalizacja na tym polu firm.
Druga strona medalu to... optymalizacja procesów produkcji, zwiększenie zysków i ekoreligia
Czyli np. producent mat. technicznych zmniejsza gramaturę mat. z np. 38 na 36 g/m2, utrzymuje cenę (nie podwyższa) co satysfakcjonuje ,,markową" firmę i cieszy odbiorcę końcowego bo otrzymuje on lżejszy produkt. Dla producenta mat. zmniejszenie gramatury o te ,,nieistotne" 2 gramy oznacza wymierne, milionowe zyski.
Ciężko dziś wyszukać (nie twierdzę, że nie ma) kurtki z naszytymi wzmocnieniami (Kevlary, Aramidy, etc.) na barkach. Kiedyś było to powszechne, nawet na tanich w produkcji polarach. Zwiększa to wagę.
I jeszcze jedno.
Deszcz nie jest czysty. Zapewne w wodzie deszczowej znajdziemy pyły (wulkany?), sadze (pożary?=węgiel), sól(morza/oceany), pyłki roślin, etc. To jest tzw. syf. Nówka kurtka jest pokryta DWRem, teflonem, etc. Woda spływa ale do czasu. Im więcej deszczu tym więcej syfu. On się osadza i ... przyciąga go coraz więcej. Takie błędne koło. Do tego dochodzą mikro zarysowania. Tu najwięcej roboty robi plecak - szczególnie w strefie najbardziej ,,narażonej" czyli barki i plecy. Jak to wygląda to pewnie ukazałby mikroskop. Syf i ,,ryski" równa się podciekanie. Czyli membrana jeszcze trzyma a materiał zewnętrzny jest już ,,przemoczony". I to upośledza jej działanie. Jesteśmy mokrzy od środka. O tym, że pot (czyli tłuszcz i sól) zapycha pory membrany to wszyscy wiedzą, no...prawie
Pranie w magicznym środku niewiele pomaga. A czasami nawet szkodzi. Zależy od wody. Gdybym uprał kurtkę pod Kielcami to miałbym... ,,impregnację" wapieniem Czyli efekt odwrotny od zamierzonego.
Każdy ma jakieś swoje preferencje i upodobania. To wolny kraj. Komuś coś się ewidentnie nie sprawdza ale tkwi w ,,przyzwyczajeniu", ktoś przysłowiowo okopał się i trwa ,,przy swoim" nie chcąc spróbować czegoś nowego-lżejszego. To wolny kraj.
Kolega Karkonosz powinien odpowiedzieć sobie na pytanie czy potrzebuje lekkiej kurtki ,,technicznej" bez bajerów czy cięższej, dłuższej kurki turystycznej, takiej ,,pod plecak". Nie ma złotych środków.
Dawno, dawno temu było tak, że Gore produkowało membrany, które były przylaminowywane przez konkretne firmy czyli przez tzw. ,,producentów odzieży". Gore przyznawało ,,licencję" i ,,pilnowało" procesu produkcji, zastrzegając sobie prawo ,,odbioru" licencji gdyby produkty były wadliwe. W zależności od tego czy było to 3 L, 2,5 czy 2 L materiały były różne. I nie istotne czy produkowane w Azji kontynentalnej, w Japonii, USA, EU, etc. Oraz czy był to Poliamid czy Poliester. Dany (markowy) producent zamawiał sobie np. materiał zewnętrzny w Japonii i ,,nazwał" go sobie jakąś ,,marketingową" nazwą.
Jak jest obecnie tego nie wiem.
Jedno jest pewne - trwa tendencja na obniżanie wagi konkretnego produktu i rywalizacja na tym polu firm.
Druga strona medalu to... optymalizacja procesów produkcji, zwiększenie zysków i ekoreligia
Czyli np. producent mat. technicznych zmniejsza gramaturę mat. z np. 38 na 36 g/m2, utrzymuje cenę (nie podwyższa) co satysfakcjonuje ,,markową" firmę i cieszy odbiorcę końcowego bo otrzymuje on lżejszy produkt. Dla producenta mat. zmniejszenie gramatury o te ,,nieistotne" 2 gramy oznacza wymierne, milionowe zyski.
Ciężko dziś wyszukać (nie twierdzę, że nie ma) kurtki z naszytymi wzmocnieniami (Kevlary, Aramidy, etc.) na barkach. Kiedyś było to powszechne, nawet na tanich w produkcji polarach. Zwiększa to wagę.
I jeszcze jedno.
Deszcz nie jest czysty. Zapewne w wodzie deszczowej znajdziemy pyły (wulkany?), sadze (pożary?=węgiel), sól(morza/oceany), pyłki roślin, etc. To jest tzw. syf. Nówka kurtka jest pokryta DWRem, teflonem, etc. Woda spływa ale do czasu. Im więcej deszczu tym więcej syfu. On się osadza i ... przyciąga go coraz więcej. Takie błędne koło. Do tego dochodzą mikro zarysowania. Tu najwięcej roboty robi plecak - szczególnie w strefie najbardziej ,,narażonej" czyli barki i plecy. Jak to wygląda to pewnie ukazałby mikroskop. Syf i ,,ryski" równa się podciekanie. Czyli membrana jeszcze trzyma a materiał zewnętrzny jest już ,,przemoczony". I to upośledza jej działanie. Jesteśmy mokrzy od środka. O tym, że pot (czyli tłuszcz i sól) zapycha pory membrany to wszyscy wiedzą, no...prawie
Pranie w magicznym środku niewiele pomaga. A czasami nawet szkodzi. Zależy od wody. Gdybym uprał kurtkę pod Kielcami to miałbym... ,,impregnację" wapieniem Czyli efekt odwrotny od zamierzonego.
Każdy ma jakieś swoje preferencje i upodobania. To wolny kraj. Komuś coś się ewidentnie nie sprawdza ale tkwi w ,,przyzwyczajeniu", ktoś przysłowiowo okopał się i trwa ,,przy swoim" nie chcąc spróbować czegoś nowego-lżejszego. To wolny kraj.
Kolega Karkonosz powinien odpowiedzieć sobie na pytanie czy potrzebuje lekkiej kurtki ,,technicznej" bez bajerów czy cięższej, dłuższej kurki turystycznej, takiej ,,pod plecak". Nie ma złotych środków.