Cześć!
Gdybyśmy mieli liczyć na śnieg w Polsce, kolejny turystyczny sezon biegówkowy byłby dla nas, nad morzem, stracony. Więc w tym roku na prawie dwa tygodnie uciekliśmy za granicę - w Alpy.
Najpierw słynne Ramsau w austriackiej Styrii. Po okolicach położonego pod masywem Dachstein miasteczka przebiega ponad 200 kilometrów szlaków. Nominalnie to 220 (150+70) kilometrów, ale realnie dobrze ponad 100, gdyż część przebiegów szlaków jest wspólnych. Gdy przyjrzeć się strukturze szlaków widać, że układają się w łatwe, około 20-kilometrowe trasy dzienne.
Są szlaki w samym Ramsau - w okolicach stadionu narciarskiego i po okolicznych polach i łąkach, sa trasy kawałek oddalone - po niedalekich dolinach i wokół wzniesień, oraz - wisienka na torcie - na lodowcach masywu Dachstein. Te w samym Ramsau są oczywiście najmniej atrakcyjne. Te drugie, kiedy mozna wyrwać się spomiędzy domów i gospodarstw już dają szansę zachwycić się klimatem Alp. Dwie krótkie pętle na lodowcach Dachsteina (łącznie 5 km długości, zaledwie) zwalają z nóg. Zresztą... podobnie jak ceny - 30 euro za dzień biegania.
Fajne wrażenie robią ludzie - mało jest sportowców, czy wyczynowców, większość osób to ludzie na średniodystansowych wycieczkach, z niewielkimi plecakami lub nerkami, traktującymi biegówki w dokładnie w takim celu, jaki przyświeca nam. Wiek - każdy. Od dzieciaków na czarnych trasach, szurających sobie z rodzicami, po solidnych seniorów zachwycającym delikatnym stylem.
Organizacja miejsca - świetna. Dużo tras, dużo oznaczeń, bezpłatne mapy, transport publiczny za 1 euro, bezpiecznie prowadzone trasy, dywany na przejściach przez jezdnie, itp.
Jak zwykle po wszystkie zdjęcia, więcej wrażeń, zapraszam na nasze strony.
http://www.znajkraj.pl/ramsau-am-dachste...biegowkach
Na zachętę trzy zdjęcia - z trasy poza Ramsau - tylu ludzi się zdarzało!, oraz z Dachsteina.
Z pozdro! :]
Szy.
---
Edytowany: 2016-03-26 09:59:54
-------------------------------------------
Znajkraj